Kobieta siłownia i fitenssKończą się wakacje, a na siłowniach przybywa osób chętnych do pracy nad sylwetką. Żądza szybkich i spektakularnych efektów nie równa się jednak sile determinacji. Decyzja o podjęciu lub zwiększeniu aktywności fizycznej zastępowana jest milionem wymówek.  Najczęściej stosowane to: „Nie mam czasu ćwiczyć” , „Zacznę dbać o siebie po urlopie”, „Nie lubię uprawiać sportu w pojedynkę”, „Ćwiczenia na siłowni są prymitywne” albo „Ciężko pozbyć się nadmiernych kilogramów po wakacjach”.

Wiele kobiet przychodząc na siłownię liczy na szybki i przyjemny spadek masy ciała, podkreślenie sylwetki, dźwiganie ciężarów takich jak np. trenujący 2 lata sportowcy lub osiąganie najlepszych czasów na testach sprawnościowych, kiedy tak naprawdę  nie potrafią prawidłowo wykonać nawet jednego „brzuszka”. Uważają, że dobrą sprawność można uzyskać już w dwa miesiące. Ewentualnie dopuszczają myśli, że troszkę się spocą wymachując piłeczką lub pośladkami w rytm muzyki na mało wymagających zajęciach fitness. Są zadowolone z tego, że zrobią prawie-brzuszki, prawie-pompki lub prawie-przysiady. Oczywiście, w ich przekonaniu, nawet małemu wysiłkowi powinna towarzyszyć pochwała od trenera lub instruktora, typu: Świetnie! Super! Tak dalej!

Jakie rezultaty przyniosą wieczne wymówki i połowiczne wykonywanie ćwiczeń? Można w tym momencie przytoczyć bardzo popularne stwierdzenie: Świetna sylwetka to udział w 60% diety i 40% ćwiczeń. Czy zgadzasz się z tym? Ja osobiście uważam, że trzeba się poświęcić w 100% aby osiągnąć swój cel. Nie mówię o zatraceniu, a raczej świadomym oddaniu. Zarówno 100% diety, jak i 100% na treningu pomoże zrzucić zbędne kilogramy! Jeśli jeszcze dzisiaj podejmiesz wyzwanie, to wystarczy tylko wziąć spodenki, koszulkę i buty, przyjść na siłownię i pokazać sobie, że potrafisz osiągnąć rzeczy, o których wciąż myślisz.

Czasami obserwuję, jak początkujące panie zatrudniają do współpracy trenera, a gdy dostają skakankę mówią: „Na tej skakance źle się ćwiczy”, „Wolę potruchtać w miejscu” lub „Nie lubię tego ćwiczenia, zrobię sobie moje ulubione”. Jeśli trenerowi bardziej zależy na Twoim wysiłku niż Tobie, to wiedz, że coś się dzieje… Aby uzyskać wymarzoną sylwetkę, nie wystarczy patrzeć na instruktora, który ćwiczy za nas. Wiadomo, że na początku nic nie jest łatwe i przyjemne (chyba, że wspomnimy o słodyczach, leżeniu przed telewizorem, smażeniu się na słońcu itd.). Stojąc spalamy tylko 30-100 kcal/godzinę, więc im szybciej zaczniemy się ruszać, tym lepiej dla nas.

Ktoś może powiedzieć, że ćwiczenia na siłowni są prymitywne. Jeśli uważasz, że przysiady, wykroki, brzuszki, bieg czy podciąganie na drążku są niegodne Twojej osoby, to mamy problem. Pewnym jest, że nawet wstając z fotela zrobisz półprzysiad, wykonasz bieg na przystanek autobusowy czy martwy ciąg podnosząc torbę z zakupami. Może wolisz ruch na świeżym powietrzu, albo energiczne zajęcia w rytm muzyki? Wystarczy dobrać taki rodzaj aktywności fizycznej, który najlepiej odpowiada naszym oczekiwaniom.

Jeśli zależy Ci na kształtowaniu sylwetki i wzmocnieniu mięśni poszczególnych partii ciała, tu dobrym wyborem będzie siłownia. Coraz więcej kobiet przychodzi na siłownię razem ze swoim partnerem. Prócz urządzeń z obciążeniem, znajdują się tam również rowerki stacjonarne czy bieżnie cardio. Nie możemy jednak pominąć bardzo ważnego faktu wyboru odpowiedniej siłowni, względem naszych potrzeb. Najlepiej, aby znajdowały się na niej odpowiednie przyrządy jak i przestrzeń, na której możemy swobodnie wykonać ćwiczenia. Ważne, aby na siłownie znajdowały się urządzania przeznaczone do tej grupy mięśniowej, którą pragniemy rozwijać. Obawiasz się monotonii? Coraz więcej siłowni oferuje modny i skuteczny system TRX oraz kettlebell.

Drugą bardzo ważną kwestią jest dobór trenera. Jeśli głównym celem ćwiczeń jest redukcja masy ciała, nie warto wybierać instruktora, który zajmuje się przede wszystkim pracą ze sportowcami bądź rozwijaniem masy mięśniowej. Warto poszukać trenera, który skupiająca się na osobach z podobnymi celami jak Twój. Dobry trener to również ten propagujący ćwiczenia złożone, funkcjonalne, angażujące jak największą ilość włókien mięśniowych.

Moja krótka rada? Przed przystąpieniem do treningów zadaj sobie pytania:

  1. Jaki mam cel?
  2. W jaki sposób osiągnę go?
  3. Co zyskam osiągając swój cel?

Odpowiedzi zapisz sobie w telefonie, kalendarzu, na ścianie w pokoju, bądź w miejscu, na które często patrzysz. Przy pierwszych wątpliwościach lub w momentach słabości, przeczytaj po kolei odpowiedzi na pytania i wracaj do treningu. Tylko to co zapiszesz jest ważne. O pomoc w określeniu celu i drogi, jaką masz podążać, możesz poprosić osobę doświadczoną. Najlepiej, jeśli będzie to trener z wcześniej wybranej siłowni, ewentualnie osoba, która przetarła już ścieżkę, którą planujesz się wybrać.

Powodzenia !!


Mateusz SilarskiMateusz Silarski – trener personalny. Zwolennik treningu funkcjonalnego oraz zajęć typu Cross. Z wykształcenia nauczyciel wychowania fizycznego o specjalności gimnastyki korekcyjno-kompensacyjnej. Pasjonat CrossFit. Pracował w fitness klubie Strefa Ruchu w Sanoku. Ukończył studia na kierunku Ratownictwo Medyczne.

silarski.mateusz@gmail.com


Przeczytaj również:
Fiteness – zastrzyk energii na koniec lata
Jak zwiększyć efektywność treningu?

26 komentarzy

  1. „Silniejsza niż wymówi” Piękne słowa.. Mama przy porodzenie nie obiecywała, że w życiu będzie jak bajce barbie. „Nie mam czasu ćwiczyć ” To akurat nie jest wymówka. Wstaje bardzo wcześnie z uwagi na to, że na 7 do pracy. Wcześniej trzeba odprowadzić dzieci do przedszkola i szkoły. O pobudce, myciu, ubieraniu i śniadaniu nie będę się rozpisywać. To akurat oczywiste. Wracam przed 16stą. Następnie obiad, odrabianie lekcji i obowiązki związane z domem. W końcu jak już wszyscy śpią włączam laptopa, youtube i wykończona po całym dniu wspólnie z Melką lub Ewką macham tymi nogami na prawo lewo, góra dół. Pewnie, tak jak pan napisał robię „prawie przysiady i prawie brzuszki”. Żałuje, że nie mogę umówić się z Ewką na skype. Zresztą wstyd. Warunki w jakich ćwiczę, nie nadają się do prezentacji ćwiczeń. Przy świetle laptopa, prawie po ciemku, bezszelestnie, żeby kogoś nie obudzić.
    Odstawiłam słodycze i podjadanie przy służbowym biurku. Wprowadziłam pięć posiłków i staram się nie zapominać o śniadaniu. Owsianka na wodzie nie smakuje najlepiej ale nie czuje głodu więc narzekać nie będę.
    Czy jest to poświęcenie w 100%?
    Może dodatkowe wskazówki dla takich przypadków jak ja..

    • Chyba wiem o czym piszesz 🙂 Nie wiem czy jesteś samotną matką czy też nie, ale u mnie sytuacja jest bardzo podobna. Na moim osiedlu są trzy siłownie. Do wszystkim mam jak rzut beretem. Ale godzina na siłowni to wyprasowanie dwóch prań. Masz dzieci więc sporo pracy. Wiesz ja czasami podczas prasowania zaciskam mięśnie pośladków, brzucha czy nóg. Może to nieskuteczne ale na pewno spala się więcej kalorii niż przy samym pracowaniu. 😀
      Motywujący artykuł! Droga redakcjo więcej takich!

  2. Na pytanie czy daję z siebie 100%? Może Pani sobie tylko sama odpowiedzieć. Niestety nic nie jest łatwe, ale czy Pani jest samotną matką? Jeśli nie to niewielkim problemem byłoby powierzenie opieki mężowi, ewentualnie członkowi rodziny na czas treningu. Obecne trendy i badania wskazują zbawienne działanie zajęć prowadzonych do maksymalnie 40-60 minut. Same interwały można zrobić w kilkanaście minut i solidnie się zmęczyć. Jeśli czas pozwoli opiszę w przyszłości wykonania przysiadu czy przykładowe ćwiczenia angażujące mięśnie brzucha.

  3. Wańka Wstańka on

    „Wiadomo, że na początku nic nie jest łatwe i przyjemne” -zwłaszcza dla ludzi otyłych, którzy latami nie ruszali się z kanapy. Z czasem trening staje się przyzwyczajeniem. Paniom, które szukają interesującej formy ruchu polecam kickboxing lub boks tajski (też w klubach fitenss)

  4. Aniu, dzięki za zrozumienie. Wczoraj miałam gorszy dzień stąd ten pesymistyczny ton. W sobotę wypróbuje ciekawszą formę prasowania:)
    Panie trenerze, problem bardziej tkwi w charakterku. Hierarchia moich priorytetów stawia w pierwszej kolejności dzieci, męża i najbliższych. Pewnie dlatego nie potrafię prosić o pomoc. Jestem trochę jak Zosia – Samosia:)
    Przeczytałam jeszcze raz Pana artykuł i tak jak większość przyznaję, że jest bardzo ciekawy i motywujący na tyle, że pokusiłam się wczoraj przebiec odcinki, które codziennie pokonuje pieszo. Piszę szczerze bez słodzenia. Miód zostawiam do owsianki;)

    • Gratuluję pierwszego kroku, ale więcej się zyska pokonując dłuższy odcinek niż ten sam co zawsze. Wymówka typu jestem Zosia – Samosia sprawi, że dalej będziesz wyglądała jak Zosia – Samosia. Każdy chce zmienić swoją sylwetkę na plakatową, ale zwyczajów to nikt.

      • To nie wymówka, (ale każdy ma prawo do własnej opinii) wracają do mojej plakatowej sylwetki, proszę napisać jak długo należny skakać na skakance, żeby to miało sens. Chodzi mi o to, że wymiękam po dwóch minutach. Musze robić przerwy. Kręcenie kołem idzie mi lepiej, ale tu w ogóle nie odczuwam zmęczenia. Może powinnam obciążyć czymś kolo. Czytałam, że dziewczyny wypełniają koła ryżem, ale moje samo w sobie jest duże i ciężkie, pewnie dlatego tak łatwo się kręci:/

Leave A Reply