Pierwsze promyki słońca, ciepły powiew powietrza. Cieszę się, że zbliża się wiosna. W lżejszych ubraniach czuje się lepiej, bardziej kobieco. Przeglądam szafę pełną sukienek. Do tej beżowej powinnam kupić nowe szpilki. Poza tą jedną sukienką, do której i tak nie mam butów, nie widzę niczego kobiecego. Siedząc w fotelu przed telewizorem przeglądam katalog z kosmetykami, może zamówię czerwony lakier albo szminkę podkreślającą kształt ust. Nic nie przykuwa mojego zainteresowania.
Browsing: waszym zdaniem
Zawsze byłem kimś innym, grałem w życiu tysiąc różnych ról, nie wychodziłem z domu bez maski macho, bądź też egocentryka lub ignoranta. Oj, ciężko było ze mną wytrzymać. Również stosunki z kobietami opierały się wyłącznie na przypadkowych kontaktach, bez większego zaangażowania. Dwutygodniowe związki to był szczyt moich osiągnięć gdyż szybko się nudziłem nową znajomością i po chwili szukałem następnej.
Ostatnio spotykam się z spostrzeżeniami matek po 30 i osób starszych… bardzo bulwersują mnie komentarze dotyczące nastoletnich matek wychowujących dzieci.
Jak dbam o swoje samopoczucie jesienią i zimą ? To, jasne, kompleksowo! Nie rozpaczam z powodu mniejszej aktywności słońca, gdyż niedobór witaminy D mi nie doskwiera, dzięki odpowiednio zbilansowanej diecie, którą stosuję przez cały rok.
Jesteśmy razem 10 lat, znamy się od liceum, rozumiemy jak przyjaciele, wygłupiamy jak dzieci i kłócimy jak stare małżeństwo.
Minuta po północy nagle mnie nie otrzeźwiła. Te, jakże bolesne dla mnie, sześćdziesiąt sekund uświadomiło mi, że JESTEM STARA! „Kolejny rok za mną” – pomyślałam patrząc na biegającego po sali męża, który z szampanem w ręku szukał osoby, która jeszcze nie doświadczyła wspaniałości jego noworocznych życzeń. „Pal licho kurze łapki i cellulit”- skarciłam się w myślach -„w końcu ważne jest na ile lat się czujemy, a nie ile mamy w metryce”. Zadowolona z pozytywnego finału mej autoterapii psychologicznej, popędziłam na parkiet wzrokiem przywołując do porządku męża, który rzeczywiście był żywym przykładem na moje spostrzeżenia odnośnie „czucia” i „metryki”.
Tak po prostu ciach! i po migrenie? Nawet nie śmiem o tym pomyśleć, a mowa żeby to stało się rzeczywistością. Jednakże cuda się zdarzają, to może i w tym kierunku stanie się coś niesamowitego. Coś, co odmieni szarość mojego migrenowego dnia.
„Święta są po to by ludzi jednoczyć, opłatkiem podzielić, miłością połączyć…” ten oto fragment wymyślonych przeze mnie życzeń odbijał się echem wśród moich znajomych, rodziny i osób, których numery z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu znalazły się w mojej telefonicznej liście kontaktów.
Lubię kiedy w domu jest ciepło i przyjemnie, za oknem wirującą płatki śniegu, a mróz skrzypi pod butami. Jak co roku tak i o tej porze snuje bogate plany na temat dekoracji i dań świątecznych. Przykre jest to, że zawsze dochodzę do tego samego wniosku: żadne święta nie dorównają tym z bajkowym świętom z dzieciństwa. Mimo, że w tym roku również doszłam do tego wniosku to z naiwnością dziecka postanowiłam spróbować. A może w tym roku będzie inaczej.
Mam mętlik w głowie. Nie wiem co czuje, co chce. Z jednej strony jestem szczęśliwa, a z drugiej zastanawiam się czy powinnam. Za dużo ostatnio się wydarzyło. Czy brat może mnie w ten sposób kochać. Czy jak mogę odwzajemnić miłość brata. Co mam myśleć o tak drogim prezencie od życia, czy powinnam go przyjąć? Nigdy nie przepuszczałam, że moje życie będzie tak wyglądać. Co mam zrobić?