Napoje energetyzujące, gazowane? Nuda! Właśnie nadchodzi era wzbogacania innych produktów żywnościowych kofeiną, i to od chipsów po gumy do żucia. Co kryje się za tą kofeinową potrzebą?

29 kwietnia FDA (Food and Drug Administration, Agencja do spraw Żywności i Leków (w USA)) ogłosiła, że zamierza baczniej przyjrzeć się bezpieczeństwu dodawania kofeiny do produktów spożywanych przez dzieci i młodzież. Deklaracja ta pojawiła się po wypuszczeniu na rynek gumy do żucia, która zawiera 40 mg kofeiny na sztukę, co jest równoważne połowie filiżanki kawy (!). W zeszłym roku natomiast konsumenci i eksperci zdrowotni pozwali producentów napojów energetyzujących w związku z informacjami dotyczącymi kofeiny w ich produktach. Przyczyną było ponad 90 zgłoszeń chorób, hospitalizacji oraz przypadków śmiertelnych związanych z 2 konkretnymi produktami.

Rzecznicy prasowi firmy Wrigley wydali oświadczenie, w którym informują, że guma z kofeiną przeznaczona jest dla osób w wieku co najmniej 25 lat, którzy poszukują produktów żywnościowych wzbogaconych kofeiną. Dodają też, że informacja ta znalazła się na opakowaniu, ponieważ uważają, że konsument powinien mieć świadomość ilości spożywanej kofeiny pochodzącej z różnych źródeł, aby móc podjąć przemyślaną decyzję.

Guma zawierająca kofeinę jest najnowszym wynalazkiem na rynku żywnościowym ale na pewno nie jest pierwszym produktem wzbogaconym w tę substancję. Skąd więc bierze się potrzeba na produkty z kofeiną?

Źródła kofeiny

Najbardziej popularne źródła kofeiny to kawa, herbata, czekolada oraz napoje bezalkoholowe. Jednakże po sukcesie tzw. „energy drinków”, które kusiły konsumentów zapewnieniami, że pobudzają, dodają energii sprawił, że inne marki chcą podążać podobna ścieżką. To właśnie ta energia wydaje się być kluczem do sukcesu. Potwierdzeniem tego jest fakt, że konsumenci są gotowi zapłacić nawet 10% więcej za dany produkt, jeśli da im tzw. „kopa”, co wg konsumentów podnosi ich wydajność pracy, a to jest synonimem wyższej pensji. O ile pełnoziarniste ciasteczka i batony dostarczają energii przez dłuższy czas, o tyle produkty z kofeiną robią to natychmiastowo.  Kofeina to środek, który w przeciwieństwie do alkoholu, czy innych używek nie jest stosowany (głównie) w celach relaksacyjnych, czy przyjemności. Jej najważniejszym zadaniem jest zwiększenie produktywności. Fakty historyczne pokazują, że ta rola kofeiny nie jest przypadkowa, ponieważ jej popularność w Europie wzrosła u progu rewolucji przemysłowej, kiedy pędu nabrał wyścig o większą wydajność.

Wpływ kofeiny na organizm

Dla większości ludzi kofeina stosowana w umiarkowanych ilościach jest produktem bezpiecznym. Co ciekawe, istnieją nawet badania sugerujące, że kofeina nie wywiera żadnych poważnych, szkodliwych skutków zdrowotnych.  I to nawet w ilości 6 filiżanek dziennie. Niektóre produkty, np. kawa mogą nawet przynosić korzyści zdrowotne, np. łagodzenie stanu zapalnego (który może przyczynić się do choroby serca), zmniejszenie prawdopodobieństwa wystąpienia niektórych nowotworów, a nawet cukrzycy typu drugiego. Szkodliwe natomiast jest stosowanie kofeiny w nadmiarze. Każdy człowiek ma inną tolerancje na tę substancję. Spożycie ponad ten poziom może powodować zdenerwowanie, a konsumpcja ilości większej niż organizm jest w stanie metabolizować może być nawet niebezpieczna. Mogą wtedy wystąpić palpitacje serca, nadmierny niepokój lub ekscytacja, drżenie rąk, znaczny wzrost ciśnienia krwi, co może nawet skończyć się wizytą na pogotowiu. Kofeina jest także substancją uzależniająca, co potwierdza występowanie „syndromu odstawienia”, kiedy dana osoba decyduje się na znaczne obniżenie dawki kofeiny w diecie. Pojawiają się wtedy takie objawy jak: zmęczenie, ból głowy, problemy z koncentracją, bóle mięśni, czy mdłości.

Jesteśmy w stanie kontrolować liczbę wypitych filiżanek kawy. Niestety uświadomienie sobie ilości spożytej kofeiny staje się trudniejsze po wprowadzeniu do diety innych produktów zawierających tę substancję. Specjaliści zdrowia publicznego uważają, że potrzebne są wytyczne dotyczące monitorowania różnych (czasami ukrytych) form kofeiny, aby konsumenci byli bardziej świadomi ilości substancji stymulującej spożytej w ciągu dnia. FDA nie reguluje ilości kofeiny dodanej do różnych produktów spożywczych, więc często ilości podane na opakowaniu nie są prawdziwe. FDA ma jednak przyjrzeć się sposobowi oznakowania produktów z kofeiną oraz ocenić czy produkty kierowane do dzieci i młodzieży, oraz łatwo dla nich dostępne, są  bezpieczne.


Więcej informacji:
http://www.bbc.co.uk/
http://healthland.time.com/


mgr Magdalena Szuchnik -dietetyk kliniczny. Absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Prowadziła edukację żywieniową pacjentów warszawskich szpitali. Biegle włada językiem angielskim także w zakresie dietetyki.


dietetyk.m.galazka@gmail.com

6 komentarzy

  1. Ja kawy nie piję wcale, no może z wyjątkiem mrożonej od czasu do czasu, ale to właściwie deser kawowy z dużą ilością lodów, albo bitej śmietany, ale uwielbiam jej zapach, jaki się rozchodzi świeżo po zaparzeniu… poezja 🙂

  2. Agnieszka Ko on

    Ja bez kawy nie mogłabym chyba normalnie funkcjonować . Uwielbiam 🙂 .. mam wrażenie ,że w kawie rozpuszczalnej jest więcej kofeiny , niż w tej zwykłej mielonej , czuję różnicę . Co do napojów energetyzujących mam mieszane uczucia , tak naprawdę to może być sama chemia..która doraźnie pomaga, a na dłuższą metę przyniesie jednak więcej szkody , niż pożytku ;/ dlatego wolę kawkę ;]

Leave A Reply