Osoby związane z medycyną doskonale znają zjawisko wzmożonego napływu kiepskich wyników badań od poniedziałkowych pacjentów punktów pobrań. Kiedy hasło wyniki „poniedziałkowe” zamieni się na wyniki „poweekendowe” nagle wszystko zacznie nabierać sensu. Koniec tygodnia jest doskonałym czasem imprez, rodzinnych uroczystości, a latem oczywiście grillowania. Nasza dieta staje się bardziej obfita, bogata w cukry, tłuszcze, kofeinę i alkohol, albo odwrotnie – bardzo uboga i ograniczona prawie wyłącznie do substancji stymulujących, pozwalających bawić się do białego rana. Nic zatem dziwnego, że bardzo udany weekend ma swoje odzwierciedlenie w wynikach badań wykonywanych następnego dnia.
Określenie wielkości zmian spowodowanych przyjęciem pokarmu jest bardzo trudne. Nawet pojedynczy, niskokaloryczny posiłek przed pobraniem krwi do badań, może w sposób istotny wpłynąć na poziom oznaczanych rutynowo parametrów, prowadząc do wzrostu stężenia wielu z nich. Można sobie zatem wyobrazić jak duży wpływ na parametry będzie miała dieta szczególnie obfita lub bardzo uboga. Z tego właśnie względu, w celu standaryzacji przygotowania pacjenta do badania zaleca się, aby pobieranie materiału do wszystkich badań odbywało się wyłącznie rano, na czczo i po około 12-godzinnej przerwie od spożycia ostatniego pokarmu. A tak przy okazji – niezwykle ważne jest także nawodnienie organizmu przed pójściem na pobranie krwi i to przynajmniej dwiema szklankami wody. Należy pamiętać, że koniecznie ma to być woda, a nie kawa, herbata czy sok, których niektóre składniki (np. kofeina, witamina C) są czynnikami silnie oddziałującymi na metody oznaczania i utrudniają interpretację wyników.
Dieta bogata w białko, cukry i tłuszcze
Oczywistym jest, że zawartość białka, węglowodanów czy tłuszczów w posiłku będzie się wiązała z ich wchłanianiem w organizmie i skutkowała wzrostem parametrów takich jak białko całkowite, albumina, aminokwasy, glukoza oraz ze znacznym wzrostem trójglicerydów. Wzrosną też stężenia substancji związanych z metabolizmem składników pożywienia – mocznika, amoniaku, frakcji lipidowych, a także tzw. markery wątrobowe – AST, ALT, bilirubina. Do błędów w interpretacji wyników może dochodzić, jeśli próbka krwi jest mętna od nadmiaru lipoprotein w surowicy. Dobrze, jeśli powodem są tylko chylomikrony, naturalnie powstające kompleksy tłuszczowo-białkowe pojawiające się u osób zdrowych przejściowo (w czasie od 0,5 do 1,5 godziny po posiłku). Gorzej, jeśli zmętnienie jest spowodowane przewlekłą hipertriglicerydemią, bo ma to już znaczenie kliniczne. Dlatego też otrzymanie materiału lipemicznego jest każdorazowo zaznaczane na wyniku badania. Próbek takich nie należy analizować, ponieważ lipoproteiny interferują w wielu metodach analitycznych, a samo zmętnienie i niejednorodność próbki zakłóca także prawidłowy pomiar innych analitów (np. białka całkowitego).
Warto dodać, że w niektórych przypadkach spożywanie pokarmu wiąże się z ogólnoustrojową reakcją na jego składniki, co bezpośrednio skutkuje wzrostem OB, leukocytozą spowodowaną wzrostem puli granulocytów krążących oraz spadkiem stężenia fosforanów we krwi.
Kawa, herbata, alkohol
Nie każdy jest świadomy jak wiele substancji zawiera w swoim składzie kofeinę. Jej najpowszechniejszym źródłem jest oczywiście kawa, ale występuje ona także w napojach typu cola, w herbacie (jako teina), napojach energetyzujących (jako guaranina) i co raz bardziej popularnej yerba mate (jako mateina). Niewielkie ilości kofeiny znajdują się także w czekoladzie i kakao. Niestety powszechność kofeiny nie idzie w parze z wiedzą na temat jej wpływu na wyniki badań laboratoryjnych. Często uzyskiwane dane są sprzeczne lub niejednoznaczne ze względu na występowanie innych związków maskujących działanie kofeiny. Wiadomo, że jej obecność w diecie powoduje wzrost przesączania kłębuszkowego (GFR) oraz spadek wchłaniania zwrotnego elektrolitów w kanalikach nerkowych. Kofeina prowadzi również do wzrostu stężenia we krwi glukozy i wolnych kwasów tłuszczowych. Jest to szczególnie niekorzystne przy oznaczaniu u pacjenta hormonów i leków związanych z albuminą, ponieważ kwasy tłuszczowe wypierają te substancje z połączenia.
Alkohol, w zależności od jego ilości i czasu trwania spożycia, również powoduje zmiany w wynikach badań laboratoryjnych. W ciągu pierwszych 2-4 godzin od spożycia etanolu dochodzi do spadku stężenia glukozy, cholesterolu całkowitego, ADH i kortyzolu. Towarzyszy temu wzrost stężenia trójglicerydów, kwasu moczowego i mleczanów w osoczu, powodując nadmierne zakwaszenie organizmu. W kolejnym etapie, tj. około 38 godzin po spożyciu, następuje silna stymulacja wzrostu aktywności γ-glutamylotranspeptydazy (GGTP). Dłuższe spożycie alkoholu prowadzi następnie do toksycznego działania na wątrobę i wzrostu aktywności enzymów wątrobowych (AST, ALT) oraz trójglicerydów. Dodatkowo występuje też wzrost objętości erytrocytów (MCV) na skutek jego toksycznego działania na komórki erytropoetyczne lub w wyniku częstego w alkoholizmie niedoboru witaminy B12. Dla standaryzacji przygotowania pacjenta do badania zaleca się, aby pacjent powstrzymał się od spożycia etanolu w okresie 2-3 dni przed badaniem.
Głodówka
Już krótkotrwałe, 48 godzinne głodzenie, prowadzi do znaczących zmian wielu parametrów biochemicznych i hormonów. Wraz z utratą masy ciała dochodzi do rozwoju niebezpiecznej kwasicy metabolicznej, z towarzyszącym spadkiem stężenia wodorowęglanów i wzrostem stężenia ciał ketonowych w surowicy i w moczu. Każde pozbycie się 1,8 kg w ciągu tygodnia skutkuje spadkiem stężenie amoniaku o 17% i trójglicerydów o 25% oraz wzrostem stężenia wolnych kwasów tłuszczowych o 124%, glicerolu o 74%, kwasu moczowego i mocznika o około 10%, w skutek przestawienia się organizmu na metabolizm białkowy. Co więcej, głodówka prowadzi także do wzrostu stężenia peptydowego hormonu przysadki mózgowej – ACTH, a spadku poziomu insuliny, kortyzolu i testosteronu, o czym należy pamiętać przy interpretacji wyników hormonów.
Wiadomości zawarte w tym artykule oczywiście nie mają na celu zniechęcenia do odwiedzania punktów pobrań w poniedziałki. Chodziło raczej o podkreślenie ogromnej roli jaką odgrywa wiedza i dobre przygotowanie pacjenta przed jego zgłoszeniem na badania. Dieta „imprezowa” odpada, jeśli chce się oszczędzić niepotrzebnych nerwów i otrzymać wiarygodne wyniki analizy laboratoryjnej.
mgr Anna Kokot – diagnosta laboratoryjny – absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ze szczególnym upodobaniem do zagadnień związanych z mikrobiologią, hematologią i immunochemią. A prywatnie – zawsze ciekawa świata podróżniczka, miłośniczka szarad, zagadek, powieści kryminalistycznych i wszelkich rzeczy skomplikowanych.
4 komentarze
Bardzo ciekawy artykuł. Powinien dać do myślenia panom, którzy w weekend szaleńczo balują i nadużywają alkoholu, a w poniedziałek robią badania z zakresu medycyny pracy.
O tym, że na badania należy przychodzić na czczo wiedziałam od zawsze, ale o tym jaki wpływ ma zjedzenie lub wypicie nawet niewielkiej ilości czegokolwiek nie wiedziała. Pamiętam jeszcze ze studiów, kiedy to na przedmiocie zwanym „Pierwsza pomoc” pani pielęgniarka mówiła nam , że pewna pacjentka miała mieć operację i miała być na czczo. Rano jak wstała wzięła sobie tylko jednego tic taca. Kiedy lekarze się o tym dowiedzieli odwołali operację.
I rzeczywiście, artykuł dał mi do myślenia. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak pozornie nieszkodliwe małe „co nieco” i nie mówię tu koniecznie o alko, może zaważyć na moich wynikach. Następnym razem gdy będę oddawał krew do analizy będę o tym pamiętał. Wielkie dzięki za rozszerzenie świadomości:)
Przed wykonaniem jakichkolwiek badań to pacjent jest wcześniej powiadomiony jak się ma przygotować, jak zrobi inaczej to jest pewnie jego zła wola.