Obudźcie mnie na wiosnęPodobno należę do meteopatów tzn. osób, na nastrój których duży wpływ mają wahania pogody. Widocznie, jestem chorobliwie uwrażliwiona na deszcz i śnieg.

Jestem pogodną osobą, dosłownie. Gdybyście poznali mnie w wakacje, prawdopodobnie uznalibyście mnie za wesołą dziewczynę, z głową pełną pomysłów, z chęcią do życia, czerpiącą ze wszystkiego garściami i niezwykle towarzyską. Migreny, senność, chandra i przygnębienie to tylko niektóre z objawów, jakie towarzyszą mi przy chłodniejszych porach roku. Tak, jestem meteopatą i nie wstydzę się o tym mówić.

Na przełomie jesieni i zimy niektóre zwierzęta przenoszą się do cieplejszych stref klimatycznych. Niedźwiedzie natomiast zapadają w sen zimowy. Nie dziwię się im. Też bym tak chciała. Natura wyposażyła zwierzęta stałocieplne w umiejętność zapadania w sen zimowy z nie byle powodu. Ma to na celu ułatwienie im funkcjonowania w trudnych warunkach. Zanim niedźwiadki pójdą spać, najadają się i gromadzą podskórny tłuszczyk, tzw. brunatną tkankę tłuszczową, która jest dodatkowym źródłem ciepła w przypadku wybudzenia. Jak pokazały badania, ich podczas letargu spowalnia się bicie serca i częstość oddechów, spada ilość wykonywanych ruchów, a nawet zwężają się naczynia krwionośne. Pobudliwość nerwowa jest znikoma, co znaczy, że zmniejsza się aktywność mózgu. Taki stan utrzymuje się od kilku tygodni do kilku miesięcy. Najsilniejszym bodźcem wybudzającym jest stan zagrożenia życia np. drastyczne obniżenie temperatury otoczenia. W takiej sytuacji niedźwiedź budzi się, aby zjeść posiłek i poszukać nowej kryjówki. żyje w zgodzie z naturą, dostosowuje się do pór roku. Nie bez powodu okres rozrodu niedźwiedzi trwa od maja do lipca.

A liście i kwiaty? Przecież też spadają z drzew, kiedy słońce nie pobudza do życia. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego liście jesienią zmieniają barwy na przygaszone, ziemisto-brunatne? Grube zielone części roślin ulegają zdrewnieniu. Rośliny wieloletnie kumulują substancje odżywcze w korzeniach, a w dużej mierze usychają.

Czyż zimą nie zachowujemy się jak niedźwiedzie? Ja na pewno. Tempo mojego metabolizmu obniża się znacząco na zimę. Jem duże porcje jedzenia, dbam o wyższą temperaturę posiłków i prawdopodobnie podświadomie gromadzę nieco tkanki tłuszczowej. Swoją aktywność ruchową na świeżym powietrzu zmniejszam do niezbędnego minimum tzn. w drodze do sklepu i z powrotem. Wszystko to poprzedzam jesienną pseudo-depresją i zmianami humorów. W moim przypadku zimowa hibernacja jest obligatoryjna. Nie użalam się nad sobą, nie usprawiedliwiam. W ten obrazowy sposób tłumaczę rodzinie i przyjaciołom swoje zachowanie i brak chęci do bliższych kontaktów, kiedy na dworze zimno. Psychiatra nazwał to sezonową chorobą afektywną. Oznacza to, że źródło mojego zaburzenia leży w mózgu, i nie jest moim wymysłem.

Do zwierząt hibernujących zimą należą również m.in. susły, borsuki, jeże, nietoperze i lemury. Im także zazdroszczę.


Autor: xxx

Niniejszy felieton został przesłany przez naszą czytelniczkę z prośba o anonimowość. Ty również możesz podzielić się spostrzeżeniami o otaczającym Cię świecie. Napisz do nas! Jeśli Twój tekst nas zaciekawi, opublikujemy go i odwdzięczymy się małą niespodzianką :) 
artykuly@kobietapisze.pl

4 komentarze

  1. Mam wrażenie, że u mnie też zimą pojawia się pogorszenie nastroju, większa senność i poczucie, że doba jest zdecydowanie za krótka. Próbuje sobie przeorganizować dzień, staram się nie siedzieć bezczynnie przed telewizorem i korzystam z „małych przyjemności” typu książki, dobra kolacja i spacery z mężem i psem.
    Rozumiem, że u Ciebie to jednak poważniejszy stan, choroba. Trzymam kciuki za powrót do formy.

Leave A Reply