Toksyczne związki miłosnePoczątkowo, często kobiety są tak zapatrzone w swoich mężczyzn, że nie widzą ich wad. Nawet jeśli inni, dla ich dobra, podsuwają te wady pod sam nos. Myślimy a bo koleżanka jest zazdrosna bo ja mam kogoś a ona sama. W moim przypadku była to siostra. Mój były facet wtedy poróżnił nas. Miałam 18 lat, poznałam go na imprezie, siostrze nie podobał się od samego początku. Ciągle słyszałam :”źle mu z oczu patrzy, nie dla Ciebie, zasługujesz na kogoś lepszego…” Ciągłe kłótnie o niego. Rodzice byli po mojej stronie, tak im zamydlił oczy. Po skończeniu szkoły zgodzili się bez dwóch zdań na moja przeprowadzkę do niego. Pamiętam ostatnie słowa siostry „będziesz jeszcze płakać przez niego”.

Po przeprowadzce rzadko odwiedzałam rodziców i siostrę. Wmawiał mi, że ona ma na mnie zły wpływ, że pora abym się usamodzielniła od rodziców. Owszem, na początku dbał o mnie , było opiekuńczy i tym podobne. Po 3 latach związku coś zaczęło się psuć. Zauważyłam , że coraz częściej wraca do domu pod wpływem alkoholu, że zaczynają się jacyś dziwni znajomi. Próbowałam rozmawiać twierdził , że wyolbrzymiam, że powinnam się zająć swoja pracą i studiami. Ale z czasem było coraz gorzej zaczął zabraniać wychodzić mi ze znajomymi, twierdząc, że oni są przeciwko niemu. Natomiast on znikał często na całe noce nie tłumacząc się.

Po jednym takim powrocie zauważyłam coś dziwnego. Jak się okazało, brał narkotyki. Próbowałam dopytać o to – dlaczego, po co? Odpowiedział w awanturze, że to przeze mnie, że to moja wina, że go ograniczam. I wtedy to się stało. Uderzył mnie, po raz pierwszy. Na drugi dzień przepraszał z kwiatami. Obiecywał, że sie zmieni, że wziął pierwszy i ostatni raz. Jak głupia uwierzyłam. Nie minął miesiąc i była kolejna awantura. Pamiętam, był pod wpływem alkoholu i narkotyków, chciał wyjść z domu w takim stanie, nie chciałam mu na to pozwolić. Uderzył ponownie, tym razem mocniej. Miałam złamane żebro. Uciekłam do koleżanki, na pogotowiu powiedziałam, że spadłam ze schodów. Ale wtedy coś do mnie dotarło. Zabrałam swoje rzeczy i zamieszkałam u koleżanki, dzwonił, przychodził, prosił o szansę. Kolejną. Nie ugięłam się, to był koniec naszego związku. Po 4 latach bycia razem.

W domu do wszystkiego przyznałam się jakieś 3 miesiące po fakcie, nie chciałam dawać satysfakcji siostrze, że miała racje. Rodzice byli tylko źli, że nie zgłosiłam tego wszystkiego na policję. Po rozstaniu odzyskałam swoje życie, swoich znajomych, miałam wsparcie z ich strony i ze strony rodziny. Żałuję tylko tego, że nie podjęłam decyzji o zerwaniu gdy uderzył pierwszy raz, że pozwoliłam mu się wpędzić w poczucie winy. Od naszego rozstania minęło już 3 lata. Od prawie 2 lat jestem w nowym związku z mężczyzną, który wiem , że nigdy mnie nie uderzy. Fakt, trudno było mi zaufać komuś na nowo, znowu otworzyć się przed kimś.

Opowiedziałam mu o swojej przeszłości chociaż bałam się, że to go odstraszy. Wręcz przeciwnie. Został ze mną i wspiera mnie, jest cierpliwy i wie, że trudno mi się nadal przyzwyczaić do komplementów, do tego, że ktoś bezinteresownie dba o mnie, że dla kogoś liczy się moje zdanie. Właściwie to on mnie przekonał, że powinnam się podzielić z innymi kobietami swoją historią i dać przykład, że jeśli przeżywają to co ja wcześniej, to nie należy bać się tego przerwać. Powinnyśmy być silne i nie pozwalać sobie odebrać wiary w siebie, zwłaszcza facetom. A toksycznym związkom mówić stanowcze NIE, nawet jeśli są one długotrwałe. Nie powinnyśmy się bać, że zostaniemy same. Każda z nas ma przecież rodzinę, przyjaciół i co najważniejsze swoją wartość i swoją cenę.

Autor: Kasia

Niniejszy felieton został przesłany przez naszą czytelniczkę. Ty również możesz podzielić się spostrzeżeniami o otaczającym Cię świecie. Napisz do nas! Jeśli Twój tekst nas zaciekawi, opublikujemy go i odwdzięczymy się małą niespodzianką :) 
Wyślij swój FELIETON

Leave A Reply